Zaczynał się początek
września, mimo to, na dworze było zimno, ludzie chodzili w
kurtkach. Shion szedł przed siebie, zasypując głowę różnymi
myślami. Czy nie chce bliżej poznać swojej "rodziny",bo
jest zawiedziony? Zawiedziony tym, że to jednak nie Nezumiego
spotkał? I dlaczego jest taki oschły?
"Gdybyś
mógł mnie teraz pocieszyć...przytulić, powiedzieć, że dam sobie
radę. Chciałbym poczuć twoje ciepło,mieć świadomość, że
jesteś tu obok mnie i żyjesz..."
Zawiał zimny wiatr, który "uszczypnął" chłopaka w
twarz. Nie chce wracać do domu, przynajmniej nie teraz.
Zatrzymał się. Był w dobrze znanym mu miejscu.
-Kiedy pójdę w lewo to...-zacisną pięści-to mogę dojść tam,
gdzie widzieliśmy się ostatni raz-powiedział cicho do siebie.
Iść, czy nie iść? Przypomnieć sobie to wszystko? Zapełnić
sobie jeszcze bardziej głowę myślami o nim?
-Idę.
Skierował się w tamtą stronę, lekko zwolnionym krokiem. Bał
się. Bał się tego, że ostatecznie się podda i nie dotrzyma
obietnicy. Jeszcze kilka kroków.
-Wow...-odrzekł po zobaczeniu miejsca widzianego ostatnio dwa lata
temu-Ale się zmieniło...Strasznie zarosło.
W ogóle, całe No.6 było inne. Wybudowanie nowych domów,
burzenie innych. Ale chyba jest lepiej. Tak, jest o wiele lepiej.
Tak jak wcześniej przeczuwał, jego wspomnienia powracały. To jak
ostatni raz rozmawiał z Nezumim, to jak wtedy płakał, jak patrzyli
na zburzony mur,jak Nezumi...jak Nezumi go pocałował, ten obraz
stawał się coraz mocniejszy. Do oczu Shiona napłynęły łzy.
Zagryzał dolną wargę, aby tylko nie płakać. Jednak to było od
niego o wiele silniejsze. Wybuchł płaczem.
-D-dlaczego?!-mówił przez
łzy- Shion, jesteś idiotą!
Naiwniakiem! Kretynem!-krzyczał przed siebie. Prawdopodobnie
wyrzucał emocje, które trzymał w sobie przez te ostatnie
lata-DLACZEGO CHCESZ
CIERPIEĆ?!
Przestał.
Wyprostował się i wytarł łzy z policzków. "To
idiotyczne..."-pomyślał,
podnosząc lekko kąciki ust. Śmiał się sam z siebie.
-Heh, i na co mi było to zakochiwanie się? Przynajmniej odczuwałbym
mniej bólu-mówił do siebie, sarkastycznie się uśmiechając-
Ale...
Zastanowił
się przez chwilę. Cieszył się, że to właśnie w Nezumim się
zakochał, że to tylko jego darzył tak wyjątkowym uczuciem.
Szybsze bicie serca na samą myśl o nim. Niby sprawia ból, a jednak
daje przyjemność.
Czy to jest właśnie definicja miłości?
-...ale
uważam, że będę o
wiele
bardziej szczęśliwy jak wróci. Jednak
są jakieś plusy.-powiedział z uśmiechem.
Chłopak spojrzał na telefon,dochodziła 6:00 wieczorem. "Chyba
pora już iść, mama będzie się niepokoić..."
Wróciłem.-powiedział Shion zamykając za sobą drzwi.
-Jesteś nareszcie, martwiłam się...
-Wiem, dlatego przyszedłem.
Karan spojrzała na niego. "Dlaczego tak się zachowuje?
Dlaczego zachowuje się jak jakiś gówniarz?"
Shion zdjął kurtkę i pokierował się w stronę schodów aby od
razu pójść do swojego pokoju. Jednak słowa jego matki zatrzymały
go.
-Nie zjesz kolacji?
-Nie jestem głodny.-mówił, stojąc do niej tyłem.
-Przecież nic nie jadłeś.
-Nic na to nie poradzę.
Przekomarzanie się z synem nie było dla niej czymś normalnym.
Nigdy się tak nie zachowywał.
-Dlaczego taki jesteś?
-Jaki?
-Pyskaty, złośliwy, oschły. Zmieniłeś się.
Chłopak na te słowa poczuł ukłucie w sercu. "Złamałem
obietnicę.". Jego odpowiedzią było milczenie.
-Nie sądzisz, że musimy porozmawiać na pewne tematy? Chodź,
usiądźmy przy stole.
Nie przeszkadzało mu to za bardzo,ale nie lubił takich poważnych
rozmów. Zwłaszcza wtedy, kiedy wiedział, że to na pewno o
Nezumiego chodzi. Nie chodzi o to, że nie lubił o nim
rozmawiać,wręcz przeciwnie,ale...nie sądził by to był dobry
moment na rozmowę o nim. W dodatku z jego matką. O mężczyźnie,
którego kochał. To NAPRAWDĘ nie był dobry moment...
Serce biło mu jak szalone. Wydawało mu się, że można je
usłyszeć, gdyż panowała głucha cisza.
-Shion...-zaczęła w końcu Karan-Ty...
-Tak, wiem mamo, zmieniłem się.-przerwał jej białowłosy-
Zmieniłem się w chodzącą istotę bez serca...
-Ale masz tak już od dwóch lat! Czy to może mieć związek z...
Shion zacisnął swoje zęby i pięści. Oczywiście, że to ma
związek z Nezumim! Przecież nie zachowywałby się tak z innego
powodu...prawda?
-Mamo, proszę, przestań...
-Ta rozmowa jest nam potrzebna, Shion. Nezumi stał się twoim
przyjacielem, rozumiem, że za nim tęsknisz. Ale jeśli mu na tobie
zależy, powinien dać przynajmniej jakiś znak życia...nie uważasz?
-Nie mam ochoty rozmawiać na takie tematy...
-Shion!
Nikt nic nie mówił przez dłuższą chwilę, kompletna
cisza...znowu.
Shion wstał od stołu i szedł do swojego pokoju.Jednak...zatrzymał
się.
-Ja...-powiedział cicho-ja chcę go zobaczyć. Dlaczego nie ma go
już tyle czasu? Mamo, a jeśli mu się coś stało?-popatrzył na
Karan przez ramię-Nie chcę, żeby umarł. Chcę z nim porozmawiać,
pożartować, poczytać książki..."pocałować"...chcę
znów z nim spędzać czas, tak jak kiedyś.-Chłopak już miał łzy
w oczach.
-Synku...-jego matka tylko patrzyła z politowaniem. Kompletnie nie
wiedziała, co powiedzieć. Pocieszyć go? Dać mu tylko nadzieję? A
co jeśli Szczur już nie wróci?-P-poczekaj...
-Huh?
-Shion, nie mów mi tylko, że...ty...no wiesz, wolisz chłopców?
Wielki burak zagościł na twarzy nastolatka.
-C-C-CO?!- zrobił niefortunny krok. Można powiedzieć, że
przypominało to odskok w tył- J-JA..Y...MAMO, O CZYM TY MYŚLISZ?!
-Spokojnie, nie krzycz tak.-uspokajała go- Po prostu wydawało mi
się to trochę dziwne, z nikim się tak nie przywiązywałeś,dlatego
pomyślałam...że coś was łączyło. No wiesz,coś poważniejszego
niż tylko przyjaźń...
Miała rację. Odgadywała jego uczucia, zupełnie tak, jakby
czytała z otwartej książki. A jeśli coś wie? Wtedy Shion
udawałby głupka, próbującego zaprzeczyć wszystkiemu, co
powiedziała Karan.
Chłopak nadal był cały czerwony, patrzył się a to w prawo, a to
w lewo, wszystko, żeby tylko nie spotkać oczu swojej matki.
-Pójdę już do siebie...
-Shion, kolacja.
-Już mówiłem, nie jestem głodny. Nie mam apetytu...
Szybkim krokiem ruszył w stronę schodów. Wziął prysznic i
przebrał się. Usiadł na łóżku, opierając się o ścianę.
Przysunął kolana do brody i schował głowę w ręce. "Co
to wszystko ma znaczyć?". Spojrzał przed siebie. Księżyc
świecący z okna, oświetlał jego bladą, lecz zarumienioną twarz.
-Nezumi...gdzie jesteś...?
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Proszę, możecie mnie zabić za ten rozdział q.q Trochę się skomplikowało kiedy pisałam już połowę, ale skończyłam! :D Tak,tak...jestem wredna i Nezumiego nadal nie ma XD Ale w sumie, opowiadanie NezuShi potrzebuje i jednego i drugiego, nie? Dlatego niedługo możecie się go spodziewać ;) Mam nadzieję, że się podobało i mimo mojego braku weny jest ok. Zapraszam do czkania na następny rozdział! ^^
no i wena przyszła...i dopisała koncertowo! Czekamy na wenę i wraz z nią dalszy ciąg opowiadania ;)
OdpowiedzUsuńWoah, cudownie!
OdpowiedzUsuńDobrze, że trzymasz nadal Shiona (oraz czytelników, oczywiście) w niepewności. Pięknie opisałaś uczucia targające białowłosego. No i ten numer z matką... "-Shion, nie mów mi tylko, że...ty...no wiesz, wolisz chłopców?" + 100 do opowiadania xd
Nie przeciągając.
CUD.
MIÓD.
NUTELLA. (tak, wiem że malina ;;)
Czekam oczywiście na next ^*^
// meysh-opowiadan-ksiega.blogspot.com