Był ciepły poranek, pogoda
zdecydowanie się poprawiła. Shion leżał na plecach i wpatrywał
się w sufit. W nocy nie mógł spać.
Westchnął ciężko i
obrócił się na bok, chowając twarz w poduszkę.
-Nezumi, jesteś
upierdliwy...
Szczur był cały czas
w jego głowie, nie mógł przestać o nim myśleć. Szczerze mówiąc,
nie chciał tego. Niby dzięki temu cały czas pamiętał jak
wyglądał, ale jednak czuł się też tak, jakby miał depresję...
Nagle ktoś zapukał do
jego drzwi.
-Shion!-rozległ się głos
jego matki-Wstałeś już?
-Ta-odpowiedział jakby
zmęczony
-Mogę wejść?
-Yhm.
Drzwi się otworzyły, a
w nich stanęła uśmiechnięta kobieta.
-Dzień dobry!-powiedziała
Karan
-Dzień dobry...?
Shion był nieco
zdziwiony tą całą sytuacją, dlaczego jest taka radosna?
-Ee...wszystko w porządku?
Coś się stało?
-Ami i Chiyo dzisiaj
przychodzą. Czyż nie wspaniale?-uśmiechnęła się jeszcze
bardziej
-A...tak. Fajnie.
-Mógłbyś wykazać trochę
więcej entuzjazmu...to twoja rodzina, pamiętasz?
-Rodzina? Rodzina trzyma się
razem od początku do końca... Jak mogę nazywać rodziną kogoś,
kto pojawia się po 14 latach?! (Dopisek ode mnie: Chiyo
ostatni raz widziała Shiona gdy ten miał 4 latka ;)
)
-To nic nie zmienia, Shion.
-Co...? Jak to: "Nic nie zmienia"? Mamo, a co byś zrobiła,
gdyby do drzwi nagle zapukał mój ojciec? Rzuciłabyś mu się w
ramiona? Tak jakby nigdy nic?-nastała chwila ciszy-No właśnie...
-A ty?
-Co ja?
-Rzuciłbyś się w ramiona Nezumiego, gdyby nagle przyszedł?
Białowłosy się lekko zarumienił. Przecież miała rację,
zresztą, jak zwykle...
-W tej chwili jesteś hipokrytą, Shion.
-No tak...tak, przepraszam.
-Eh...-westchnęła-Już dobrze, chodź na śniadanie.
Kiedy drzwi do pokoju się zamknęły, chłopak stał nieruchomo na
środku z opuszczoną głową. Myślał o tym, co powiedziała Karan.
Co by zrobił w takiej sytuacji? Jakby przywitał osobę, którą
kochał, ale której nie było przy nim 2 lata? Czy w ogóle nastąpi taki dzień?
-Przestań
o nim myśleć!-krzyknął sam do siebie. Przez chwilę się obawiał,
że jego mama mogła to usłyszeć, ale uświadomił
sobie, że powiedział to zbyt cicho aby było coś słychać na
dole. Na szczęście.
Shion schował twarz w dłoniach i pokręcił głową. Wyglądał
tak, jakby starał się wyrzucił z siebie wszystkie myśli. Może
taki efekt chciał uzyskać? To trochę abstrakcyjne...
Kiedy zszedł na dół, zdziwił się. Nie spodziewał się tego, co
zobaczył.
-Inukashi...?-stał
przed schodami
jak słup
Dziewczyna
siedziała przy stole z jego matką, wcinając świeżo upieczone
bułeczki.
-Czemu
wyglądasz, jakbyś zobaczył ducha?-uśmiechnęła
się, pokazując swoje ostre zęby
-Ja...nie...nie spodziewałem się tu ciebie...-chłopak nadal nie do
końca wszystko rozumiał, dla Inukashi, wyglądał przez to
komicznie.
Jej
odwiedziny byłyby normalne, gdyby nie fakt, że widzieli się jakieś
3
razy przez te 2 lata. Jakoś
chyba nie mieli czasu na kolejne spotkania, przecież każdy ma swoje
problemy na głowie.
-Co tu robisz?
-Przechodziłam obok, pomyślałam, że wpadnę. Przy okazji
poczęstuję się pysznymi wypiekami twojej mamy!-na te słowa Karan
uśmiechnęła się do dziewczyny tak, jakby przez to chciała
powiedzieć "Dziękuję"-Nadal go nie ma? No wiesz,
Nezumiego? Dobrze się dogadywaliście, pomyślałam...pomyślałam
sobie, że będziecie utrzymywać ze sobą tą znajomość.
-A...tak. Ja...Nie mam pojęcia co się z nim dzieje, nie daje
żadnych znaków życia. Może tak miało być? I to wszystko było
tylko pomyłką? Cóż...nie mam pojęcia. Być może on sam tak
zdecydował.
Matka białowłosego patrzyła na niego. Jej wyraz twarzy przypominał
zdziwienie, ale i zainteresowanie. Nawet jeśli by chciała,
wiedziała, że musi zostawić ich samych. Niech się wygada, może
przed nią się bardziej otworzy?
-To wy tu sobie gadajcie, a ja pójdę zająć się piekarnią.
-Pomogę!-Shion powiedział głośno w stronę kobiety
-Nie trzeba, naprawdę.
Po tych słowach wyszła z pokoju,a dwójka znajomych patrzyła się
na siebie w niezręcznej ciszy. Ich wzroki były inne. Psiara
patrzyła się na chłopaka z czystą ciekawością. Patrzyła na
niego i patrzyła, przymrużając oczy. Shion lekko przechylając się
do tyłu, wzrokiem skakał po jej twarzy. Był zdezorientowany.
-O-o co chodzi, Inukashi?-powiedział po dość długiej przerwie
milczenia-Dlaczego patrzysz się na mnie, jak na jakąś
zwierzynę?-uśmiechnął się lekko i niepewnie
-Nadal na niego czekasz, prawda?
-Na kogo takiego?-chłopak powiedział to automatycznie. Dopiero
później zdał sobie sprawę, jak głupie było to pytanie
-Nie udawaj, że nie wiesz, o kogo mi chodzi! O tego zapchlonego
Szczura! O tego idiotę bez uczuć! Nie rozumiem, jak można zrobić
coś takiego?! A zwłaszcza osobie, którą NA PEWNO nie ma się
gdzieś...
-Jak to...?
-Shion, błagam cię, przecież widać było, że nie jesteście
sobie obojętni. Kiedy u niego przebywałeś, Nezumi stał
się...inny. Tak, zdecydowanie inny niż był wcześniej. Nie
zauważyłeś tego? Nie wiem czy to była tylko przyjaźń, czy
może...-tu Inukashi zrobiła małą przerwę. Popatrzyła się na
podłogę z leciutkim rumieńcem-czy może coś więcej...
-H-hę?!-białowłosy podskoczył. Mimo tego, że wiedział co czuł
do Nezumiego i był pewien tych uczuć...usłyszeć coś takiego od
Psiary było...zdecydowanie dziwne i zawstydzające.
-Mylę się...?
-Ja...To znaczy...
-A jednak!-powiedziała z błyskiem w oku.
W TYM SAMYM CZASIE...
Karan nuciła pod nosem jakąś melodyjkę, jednocześnie robiąc
ciasto z nowego przepisu. Był naprawdę pogodny poranek. Przez
otworzone drzwi wlatywał miły, chłodny wiaterek. "Gdyby
jesień zawsze taka była..", pomyślała kobieta i
wciągnęła głęboko powietrze nosem. Nagle poczuła coś pod
nogami. Mimo wszystko, zignorowała to. Jednak gdy za czwartym razem
było to samo, spojrzała w dół. Szczur. Rozszerzyła szeroko oczy.
Niemożliwe.
Kiedy już się trochę ocknęła, kucnęła i zobaczyła
liścik przywiązany do szyi gryzonia. Gdy miała go już w rękach,
zastanowiła się przez chwilę. Zawołać Shiona? Ma go przeczytać?
A co jeśli będą w nim zapisane rzeczy typu: "Przepraszam, już
nigdy się nie zobaczymy."? Albo "Ułożyłem sobie nowe,
lepsze życie, nie potrzebuję cię już"? Przecież by się
załamał...Kobieta patrzyła jeszcze chwilę na liścik i po chwili
zaczęła go otwierać. Mimo wszystko, nie chciała
by jej syn to przeczytał. Pobiegła do komody i schowała wiadomość
do jednej z szuflad. "Może postępuję źle, ale za
to słusznie."
-Ojej, to straszne...-mówiła ze smutkiem Karan. Rozmawiała przez
telefon z Chiyo- Tak...Nie, oczywiście, że nie! Życzę zdrowia!
Pa.
-Coś się stało?-spytał Shion, który schodził ze schodów
-Ami zachorowała, nie przyjdą dzisiaj.
Chłopak poczuł radość. Mimo tego, że to wredne, tak było. Nie
miał ochoty na ich odwiedziny. Wygląda na to, że trochę nie lubił
tych dziewczyn. Nie przeszkadzało mu to.
-Shion, czy mi się wydaje, czy w głębi duszy jednak się
uśmiechasz...?-powiedziała zabawnie matka białowłosego
-Wydaje ci się...chyba- uśmiechnął się
-"Chyba"?
-Oj, nieważne już!-chciał uniknąć tego tematu, jeszcze
powiedziałby za dużo-pomogę ci przy piekarni
-Miło z twojej strony-odpowiedziała Karan, podając synowi fartuch.
Czas mijał im szybko i przyjemnie. Wypieki schodziły jak świeże
bułeczki...dosłownie! Shion dzięki temu mógł zapomnieć o
Szczurze i spędzić miło dzień z jeszcze jedną osobą, którą
kochał-jego mamą.
Dochodził wieczór, co wiązało się też z zamknięciem
piekarni.
-Na dzisiaj koniec-odparła wyraźnie zadowolona kobieta
-Widzisz? Bez nich też potrafi być fajnie...
-Masz rację- odpowiedziała Karan, uśmiechając się. Jej syn nie
spodziewał się takiej odpowiedzi...-To może...wypróbujemy mój
nowy przepis?
-Mamo, nie jesteś zmęczona?
-Nie przesadzaj, Shion. Traktuję to bardziej jak zabawę niż
pracę!-zaśmiała się-A poza tym, dzisiaj niedziela. Piekarnia jest
wtedy otworzona tylko sześć godzin.
-Coś w tym jest...To co z tym przepisem?
-A! Jest w szufladzie. Przyniesiesz?
-W komodzie?
-Tak.
Shion bez dalszych pytań szybko poszedł do wyznaczonego miejsca.
-Komoda...Szuflada...-mówiła sobie cicho pod nosem
kobieta-Zaraz...list!
Pobiegła szybko tam, gdzie znajdował się Shion. Za późno.
Stał tam i trzymał go w rękach. Płakał.
-Shion, to nie tak...
-Nie wiem dokładnie o co chodzi-przerwał jej- ale wiem, że
zrobiłaś coś podłego...
-Zrobiłam to dla twojego dobra...
-Dla mojego dobra...?-spojrzał na nią, a jego łzy dalej płynęły
po policzkach-Kiedy to dostałaś?
-Dzisiaj rano.
-Nie wierzę w to...
-Shion...
-Wiedziałaś!-krzyknął na cały głos-Wiedziałaś jak bardzo chcę
go znowu zobaczyć! Jak się zachowywałem...Jak czekałem na jakiś
znak!- Nie mógł złapać powietrza. Strasznie się zawiódł na
swojej matce. Heh, zawsze jest odwrotnie, czyż nie?
-Skąd miałam wiedzieć, jak zareagujesz?! Może byłoby tak samo
jak teraz, tylko, że zamiast na mnie, byłbyś wkurzony na
Nezumiego?! Nie mam pojęcia, bałam się!-w tym momencie kobieta
również uroniła łzy-Od pewnego czasu jesteś nieprzewidywalny,
wiesz...?-mówiła już o wiele spokojniej- A to wszystko przez
niego...Przyjaźń z nim to chyba najgłupszy pomysł na świecie...
Shion nie wytrzymał. Walnął pięścią w komodę, przez co Karan
lekko podskoczyła.
-Dość...
-Taka prawda...
-Co ty możesz wiedzieć?!-rzucił krótko
Po tych słowach schował liścik do kieszeni, założył
kurtkę i wyszedł. Nie miał pojęcia, która była godzina, ale
było już ciemno. Jedynym źródłem światła były uliczne
latarnie lub lampy jeżdżących tu od czasu do czasu samochodów.
Chłopak szedł szybkim krokiem przed siebie, wycierając
łzy. Jak mogła zrobić mu coś takiego?! Miał ochotę kogoś brutalnie pobić...
Nagle natrafił do mało znanego mu miejsca. Nie, nie mógł
się zgubić. Kojarzył je, niezbyt dobrze, ale kojarzył. Kiedy
włożył ręce do kieszeni i poczuł malutką karteczkę, jego oczy
były szklane. Zagryzł dolną wargę aby tylko nie płakać. Oparł
się o grube drzewo,które stało jakieś dziesięć metrów od
niego. Chciał to sobie wszystko poukładać.
Nagle poczuł czyjąś dłoń na ramieniu. Śmierdziało
alkoholem.
Otoczyła go grupka mężczyzn, mieli jakieś 20-25 lat. Nie
wiedział co robić, był bezbronny. Jeszcze ta cała sytuacja przed
chwilą. Chcieli go zabić?
-Co taki gówniarz jak ty, robi w takiej dzielnicy, jak ta?-odezwał
się jeden z nich
Jest na innej dzielnicy? Jak daleko jest od domu? Jak długo
szedł? Jak zwykle, najmniej odpowiednie pytania przychodziły mu na
myśl w jak najmniej odpowiednim momencie.
-Ja...chyba się zgubiłem-próbował z nimi rozmawiać. Może staliby
się łagodniejsi?
-Pff! Zgubiłeś się? Potrzebujesz całodobowej opieki?
Hahahaha!-Zaczęli się śmiać. Wszyscy.
Białowłosy poczuł jak jego serce szybciej bije. Bał się,czuł
się upokorzony...niepotrzebnie lecz nic na to nie poradził. Do jego
oczu znowu napłynęły łzy.
-P-przestańcie...
-Ojejku! Mały chłopczyk się popłacze! Może chcesz do mamusi?
Haha!
-A poza tym, skąd ty uciekłeś? Z jakiegoś cyrku? Patrz jak ty
wyglądasz!-odezwał się inny
Był przez nich wyśmiewany i poniżany. Płakał, bo co miał innego
zrobić? Wołać o pomoc? Niby kogo? Przecież nikogo nie ma...Był
samotny.
-Przestańcie!-krzyknął przez łzy. Nie chciał płakać, ale nie
umiał już wytrzymać.
Nagle usłyszał uderzenie, a śmiechy ustały. Kiedy przetarł oczy
od łez, zobaczył zakapturzoną postać. Shion otworzył oczy
szeroko ze zdumienia. Jego prześladowcy stali jak wryci w ziemię,
patrząc na swojego "lidera", który zwija się z bólu. Postać chwyciła białowłosego za rękę i zaczęli biec w
stronę, którą przybył Shion. Skądś znał już ten dotyk...
Biegi i biegli, dopóki tajemniczy człowiek nie uznał odległości za bezpieczną. Chłopak cały ten czas patrzył na swojego
"wybawcę", ale nic nie widział, było ciemno.
-E...Ja...D-dziękuję!-po krótkim czasie powiedział ciężko
Shion. Jego oddech był przyśpieszony.
W odpowiedzi usłyszał tylko ciche chrząknięcie. Co tu się
działo?
-...przepraszam,co?-uznał to za trochę niemiłe. Zwykłe "nie
ma za co" byłoby już lepsze.
-Naprawdę,Shion? Aż tak bardzo przeżywałeś fakt, że cię
opuściłem na te dwa lata?-po tych słowach, latarnia, która stała
obok nich się zapaliła, jednocześnie oświetlając ich twarze.
Czyli tą osobą okazał się być...
-Nezumi...-do oczu białowłosego automatycznie napłynęły łzy,
które później spływały szybko, jedna po drugiej, po obu
policzkach chłopaka
-Hej, nie płacz! Robisz z siebie ofiarę, bądź facetem...
-Nezumi!-powtórzył jakby nie dowierzając
-Wiem jak się nazywam, Shion-uśmiechnął się tylko- I pamiętaj-ja zawsze
dotrzymuję obietnic.
***
A CO BYŁO W LIŚCIE...?
Niedługo się spotkamy,
obiecuję.
Nezumi
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Nareszcie! Po tylu tygodniach skończyłam ten rozdział! :') Ach ten Shion z depresją XDD Powinno mu się poprawić xD No i się trochę rozpisałam...Ale to tylko dlatego, że postanowiłam dać Nezumiego w 3 rozdziale, innej opcji nie było .-. Jest tu dokładnie...1815 słów ^^ Czyli ok. 900 więcej niż w poprzednich rozdziałach xD Ale jestem zadowolona. Mam też nowe wątki do kolejnych rozdziałów ;) Mam nadzieję, że się podobało i, że nie będziecie musieli czekać tak długo na następny ;_; Nie zanudzam już... Zapraszam do komentowania ^^
BOŻE
OdpowiedzUsuńBOŻE
BOŻE
JAK TY PIĘKNIE PISZESZ *0*
Kocham Twój styl, kocham Twój blog. Cholera to było niesamowite. Tyle uczuć... ten koniec <3
Zazdroszczę... też chciałabym tak pisać. Nie potrafię wyłapać tutaj żadnych błędów, bo to po prostu za piękne ;;
Życzę Ci weny, weny i jeszcze raz weny! <3
// meysh-opowiadan-ksiega.blogspot.com
A ja wprost kocham czytać twoje komentarze. Od razu się zaczynam uśmiechać, tak miło się robi <3 Dziękuję ^^
UsuńHah, no to będę je pisać przy każdym kolejnym poście ^^
UsuńNie ma za co >^<
Wszystko pięknie, super. Ale mam zastrzeżenie:
OdpowiedzUsuńTO JEST ZA KRÓTKIE! </3
No w każdym razie czekam i Wen życzę! ^^
Heh, dziękuję bardzo ;D Jak porównałam sobie ten rozdział z poprzednimi, to po prostu jakoś się zdziwiłam ;-; Takie króciutkie się przy nim wydają xD Dlatego postaram się pisać właśnie tak, żeby miały ok. 1300 słów ^^
UsuńCóreczko, jestem z Ciebie baaaardzo dumny !!! :)
OdpowiedzUsuńSuper wreszcie Nezumi <3 !!! :3 czekam z niecierpliwoscia na kolejny rozdział a kiedy możemy się go spodziewać? :)
OdpowiedzUsuńSzczerze mówiąc, nie mam pojęcia. Rozdziały dodaję, jak je napiszę,a piszę wtedy, kiedy mam wenę :D Chciałabym mieć taki dzień, w którym jest nowy rozdział, załóżmy, co tydzień w sobotę, ale wiem, że bym się tego nie trzymała D:
UsuńŚlicznie *-* czekam na następne rozdzialiki. I dalszy rozwuj akcji :*
OdpowiedzUsuńM.