środa, 11 marca 2015

ROZDZIAŁ 3 "Spełniona obietnica"

Był ciepły poranek, pogoda zdecydowanie się poprawiła. Shion leżał na plecach i wpatrywał się w sufit. W nocy nie mógł spać.
Westchnął ciężko i obrócił się na bok, chowając twarz w poduszkę.
-Nezumi, jesteś upierdliwy...
Szczur był cały czas w jego głowie, nie mógł przestać o nim myśleć. Szczerze mówiąc, nie chciał tego. Niby dzięki temu cały czas pamiętał jak wyglądał, ale jednak czuł się też tak, jakby miał depresję...

Nagle ktoś zapukał do jego drzwi.
-Shion!-rozległ się głos jego matki-Wstałeś już?
-Ta-odpowiedział jakby zmęczony
-Mogę wejść?
-Yhm.
Drzwi się otworzyły, a w nich stanęła uśmiechnięta kobieta.
-Dzień dobry!-powiedziała Karan
-Dzień dobry...?
Shion był nieco zdziwiony tą całą sytuacją, dlaczego jest taka radosna?
-Ee...wszystko w porządku? Coś się stało?
-Ami i Chiyo dzisiaj przychodzą. Czyż nie wspaniale?-uśmiechnęła się jeszcze bardziej
-A...tak. Fajnie.
-Mógłbyś wykazać trochę więcej entuzjazmu...to twoja rodzina, pamiętasz?
-Rodzina? Rodzina trzyma się razem od początku do końca... Jak mogę nazywać rodziną kogoś, kto pojawia się po 14 latach?! (Dopisek ode mnie: Chiyo ostatni raz widziała Shiona gdy ten miał 4 latka ;) )
-To nic nie zmienia, Shion.
-Co...? Jak to: "Nic nie zmienia"? Mamo, a co byś zrobiła, gdyby do drzwi nagle zapukał mój ojciec? Rzuciłabyś mu się w ramiona? Tak jakby nigdy nic?-nastała chwila ciszy-No właśnie...
-A ty?
-Co ja?
-Rzuciłbyś się w ramiona Nezumiego, gdyby nagle przyszedł?
Białowłosy się lekko zarumienił. Przecież miała rację, zresztą, jak zwykle...
-W tej chwili jesteś hipokrytą, Shion.
-No tak...tak, przepraszam.
-Eh...-westchnęła-Już dobrze, chodź na śniadanie.
       Kiedy drzwi do pokoju się zamknęły, chłopak stał nieruchomo na środku z opuszczoną głową. Myślał o tym, co powiedziała Karan. Co by zrobił w takiej sytuacji? Jakby przywitał osobę, którą kochał, ale której nie było przy nim 2 lata? Czy w ogóle nastąpi taki dzień?

-Przestań o nim myśleć!-krzyknął sam do siebie. Przez chwilę się obawiał, że jego mama mogła to usłyszeć, ale uświadomił sobie, że powiedział to zbyt cicho aby było coś słychać na dole. Na szczęście.
    Shion schował twarz w dłoniach i pokręcił głową. Wyglądał tak, jakby starał się wyrzucił z siebie wszystkie myśli. Może taki efekt chciał uzyskać? To trochę abstrakcyjne...

 Kiedy zszedł na dół, zdziwił się. Nie spodziewał się tego, co zobaczył.
-Inukashi...?-stał przed schodami jak słup
Dziewczyna siedziała przy stole z jego matką, wcinając świeżo upieczone bułeczki.
-Czemu wyglądasz, jakbyś zobaczył ducha?-uśmiechnęła się, pokazując swoje ostre zęby
-Ja...nie...nie spodziewałem się tu ciebie...-chłopak nadal nie do końca wszystko rozumiał, dla Inukashi, wyglądał przez to komicznie.
   Jej odwiedziny byłyby normalne, gdyby nie fakt, że widzieli się jakieś 3 razy przez te 2 lata. Jakoś chyba nie mieli czasu na kolejne spotkania, przecież każdy ma swoje problemy na głowie.

-Co tu robisz?
-Przechodziłam obok, pomyślałam, że wpadnę. Przy okazji poczęstuję się pysznymi wypiekami twojej mamy!-na te słowa Karan uśmiechnęła się do dziewczyny tak, jakby przez to chciała powiedzieć "Dziękuję"-Nadal go nie ma? No wiesz, Nezumiego? Dobrze się dogadywaliście, pomyślałam...pomyślałam sobie, że będziecie utrzymywać ze sobą tą znajomość.
-A...tak. Ja...Nie mam pojęcia co się z nim dzieje, nie daje żadnych znaków życia. Może tak miało być? I to wszystko było tylko pomyłką? Cóż...nie mam pojęcia. Być może on sam tak zdecydował.

 Matka białowłosego patrzyła na niego. Jej wyraz twarzy przypominał zdziwienie, ale i zainteresowanie. Nawet jeśli by chciała, wiedziała, że musi zostawić ich samych. Niech się wygada, może przed nią się bardziej otworzy?
-To wy tu sobie gadajcie, a ja pójdę zająć się piekarnią.
-Pomogę!-Shion powiedział głośno w stronę kobiety
-Nie trzeba, naprawdę.

Po tych słowach wyszła z pokoju,a dwójka znajomych patrzyła się na siebie w niezręcznej ciszy. Ich wzroki były inne. Psiara patrzyła się na chłopaka z czystą ciekawością. Patrzyła na niego i patrzyła, przymrużając oczy. Shion lekko przechylając się do tyłu, wzrokiem skakał po jej twarzy. Był zdezorientowany.

-O-o co chodzi, Inukashi?-powiedział po dość długiej przerwie milczenia-Dlaczego patrzysz się na mnie, jak na jakąś zwierzynę?-uśmiechnął się lekko i niepewnie
-Nadal na niego czekasz, prawda?
-Na kogo takiego?-chłopak powiedział to automatycznie. Dopiero później zdał sobie sprawę, jak głupie było to pytanie
-Nie udawaj, że nie wiesz, o kogo mi chodzi! O tego zapchlonego Szczura! O tego idiotę bez uczuć! Nie rozumiem, jak można zrobić coś takiego?! A zwłaszcza osobie, którą NA PEWNO nie ma się gdzieś...
-Jak to...?
-Shion, błagam cię, przecież widać było, że nie jesteście sobie obojętni. Kiedy u niego przebywałeś, Nezumi stał się...inny. Tak, zdecydowanie inny niż był wcześniej. Nie zauważyłeś tego? Nie wiem czy to była tylko przyjaźń, czy może...-tu Inukashi zrobiła małą przerwę. Popatrzyła się na podłogę z leciutkim rumieńcem-czy może coś więcej...
-H-hę?!-białowłosy podskoczył. Mimo tego, że wiedział co czuł do Nezumiego i był pewien tych uczuć...usłyszeć coś takiego od Psiary było...zdecydowanie dziwne i zawstydzające.
-Mylę się...?
-Ja...To znaczy...
-A jednak!-powiedziała z błyskiem w oku.

                                                    W TYM SAMYM CZASIE...

Karan nuciła pod nosem jakąś melodyjkę, jednocześnie robiąc ciasto z nowego przepisu. Był naprawdę pogodny poranek. Przez otworzone drzwi wlatywał miły, chłodny wiaterek. "Gdyby jesień zawsze taka była..", pomyślała kobieta i wciągnęła głęboko powietrze nosem. Nagle poczuła coś pod nogami. Mimo wszystko, zignorowała to. Jednak gdy za czwartym razem było to samo, spojrzała w dół. Szczur. Rozszerzyła szeroko oczy. Niemożliwe.
      Kiedy już się trochę ocknęła, kucnęła i zobaczyła liścik przywiązany do szyi gryzonia. Gdy miała go już w rękach, zastanowiła się przez chwilę. Zawołać Shiona? Ma go przeczytać? A co jeśli będą w nim zapisane rzeczy typu: "Przepraszam, już nigdy się nie zobaczymy."? Albo "Ułożyłem sobie nowe, lepsze życie, nie potrzebuję cię już"? Przecież by się załamał...Kobieta patrzyła jeszcze chwilę na liścik i po chwili zaczęła go otwierać. Mimo wszystko, nie chciała by jej syn to przeczytał. Pobiegła do komody i schowała wiadomość do jednej z szuflad. "Może postępuję źle, ale za to słusznie."


-Ojej, to straszne...-mówiła ze smutkiem Karan. Rozmawiała przez telefon z Chiyo- Tak...Nie, oczywiście, że nie! Życzę zdrowia! Pa.
-Coś się stało?-spytał Shion, który schodził ze schodów
-Ami zachorowała, nie przyjdą dzisiaj.

  Chłopak poczuł radość. Mimo tego, że to wredne, tak było. Nie miał ochoty na ich odwiedziny. Wygląda na to, że trochę nie lubił tych dziewczyn. Nie przeszkadzało mu to.

-Shion, czy mi się wydaje, czy w głębi duszy jednak się uśmiechasz...?-powiedziała zabawnie matka białowłosego
-Wydaje ci się...chyba- uśmiechnął się
-"Chyba"?
-Oj, nieważne już!-chciał uniknąć tego tematu, jeszcze powiedziałby za dużo-pomogę ci przy piekarni
-Miło z twojej strony-odpowiedziała Karan, podając synowi fartuch.

    Czas mijał im szybko i przyjemnie. Wypieki schodziły jak świeże bułeczki...dosłownie! Shion dzięki temu mógł zapomnieć o Szczurze i spędzić miło dzień z jeszcze jedną osobą, którą kochał-jego mamą.
Dochodził wieczór, co wiązało się też z zamknięciem piekarni.

-Na dzisiaj koniec-odparła wyraźnie zadowolona kobieta
-Widzisz? Bez nich też potrafi być fajnie...
-Masz rację- odpowiedziała Karan, uśmiechając się. Jej syn nie spodziewał się takiej odpowiedzi...-To może...wypróbujemy mój nowy przepis?
-Mamo, nie jesteś zmęczona?
-Nie przesadzaj, Shion. Traktuję to bardziej jak zabawę niż pracę!-zaśmiała się-A poza tym, dzisiaj niedziela. Piekarnia jest wtedy otworzona tylko sześć godzin.
-Coś w tym jest...To co z tym przepisem?
-A! Jest w szufladzie. Przyniesiesz?
-W komodzie?
-Tak.
Shion bez dalszych pytań szybko poszedł do wyznaczonego miejsca.

 -Komoda...Szuflada...-mówiła sobie cicho pod nosem kobieta-Zaraz...list!
Pobiegła szybko tam, gdzie znajdował się Shion. Za późno. Stał tam i trzymał go w rękach. Płakał.
-Shion, to nie tak...
-Nie wiem dokładnie o co chodzi-przerwał jej- ale wiem, że zrobiłaś coś podłego...
-Zrobiłam to dla twojego dobra...
-Dla mojego dobra...?-spojrzał na nią, a jego łzy dalej płynęły po policzkach-Kiedy to dostałaś?
-Dzisiaj rano.
-Nie wierzę w to...
-Shion...
 -Wiedziałaś!-krzyknął na cały głos-Wiedziałaś jak bardzo chcę go znowu zobaczyć! Jak się zachowywałem...Jak czekałem na jakiś znak!- Nie mógł złapać powietrza. Strasznie się zawiódł na swojej matce. Heh, zawsze jest odwrotnie, czyż nie?
-Skąd miałam wiedzieć, jak zareagujesz?! Może byłoby tak samo jak teraz, tylko, że zamiast na mnie, byłbyś wkurzony na Nezumiego?! Nie mam pojęcia, bałam się!-w tym momencie kobieta również uroniła łzy-Od pewnego czasu jesteś nieprzewidywalny, wiesz...?-mówiła już o wiele spokojniej- A to wszystko przez niego...Przyjaźń z nim to chyba najgłupszy pomysł na świecie...

      Shion nie wytrzymał. Walnął pięścią w komodę, przez co Karan lekko podskoczyła.

-Dość...
-Taka prawda...
-Co ty możesz wiedzieć?!-rzucił krótko

Po tych słowach schował liścik do kieszeni, założył kurtkę i wyszedł. Nie miał pojęcia, która była godzina, ale było już ciemno. Jedynym źródłem światła były uliczne latarnie lub lampy jeżdżących tu od czasu do czasu samochodów.
    Chłopak szedł szybkim krokiem przed siebie, wycierając łzy. Jak mogła zrobić mu coś takiego?! Miał ochotę kogoś brutalnie pobić...
  Nagle natrafił do mało znanego mu miejsca. Nie, nie mógł się zgubić. Kojarzył je, niezbyt dobrze, ale kojarzył. Kiedy włożył ręce do kieszeni i poczuł malutką karteczkę, jego oczy były szklane. Zagryzł dolną wargę aby tylko nie płakać. Oparł się o grube drzewo,które stało jakieś dziesięć metrów od niego. Chciał to sobie wszystko poukładać.
    Nagle poczuł czyjąś dłoń na ramieniu. Śmierdziało alkoholem.
Otoczyła go grupka mężczyzn, mieli jakieś 20-25 lat. Nie wiedział co robić, był bezbronny. Jeszcze ta cała sytuacja przed chwilą. Chcieli go zabić?
-Co taki gówniarz jak ty, robi w takiej dzielnicy, jak ta?-odezwał się jeden z nich
Jest na innej dzielnicy? Jak daleko jest od domu? Jak długo szedł? Jak zwykle, najmniej odpowiednie pytania przychodziły mu na myśl w jak najmniej odpowiednim momencie.
-Ja...chyba się zgubiłem-próbował z nimi rozmawiać. Może staliby się łagodniejsi?
-Pff! Zgubiłeś się? Potrzebujesz całodobowej opieki? Hahahaha!-Zaczęli się śmiać. Wszyscy.

      Białowłosy poczuł jak jego serce szybciej bije. Bał się,czuł się upokorzony...niepotrzebnie lecz nic na to nie poradził. Do jego oczu znowu napłynęły łzy.

 -P-przestańcie...
-Ojejku! Mały chłopczyk się popłacze! Może chcesz do mamusi? Haha!
-A poza tym, skąd ty uciekłeś? Z jakiegoś cyrku? Patrz jak ty wyglądasz!-odezwał się inny

      Był przez nich wyśmiewany i poniżany. Płakał, bo co miał innego zrobić? Wołać o pomoc? Niby kogo? Przecież nikogo nie ma...Był samotny.

 -Przestańcie!-krzyknął przez łzy. Nie chciał płakać, ale nie umiał już wytrzymać.

     Nagle usłyszał uderzenie, a śmiechy ustały. Kiedy przetarł oczy od łez, zobaczył zakapturzoną postać. Shion otworzył oczy szeroko ze zdumienia. Jego prześladowcy stali jak wryci w ziemię, patrząc na swojego "lidera", który zwija się z bólu. Postać chwyciła białowłosego za rękę i zaczęli biec w stronę, którą przybył Shion. Skądś znał już ten dotyk... Biegi i biegli, dopóki tajemniczy człowiek nie uznał odległości za bezpieczną. Chłopak cały ten czas patrzył na swojego "wybawcę", ale nic nie widział, było ciemno.
-E...Ja...D-dziękuję!-po krótkim czasie powiedział ciężko Shion. Jego oddech był przyśpieszony.
 W odpowiedzi usłyszał tylko ciche chrząknięcie. Co tu się działo?
-...przepraszam,co?-uznał to za trochę niemiłe. Zwykłe "nie ma za co" byłoby już lepsze.
-Naprawdę,Shion? Aż tak bardzo przeżywałeś fakt, że cię opuściłem na te dwa lata?-po tych słowach, latarnia, która stała obok nich się zapaliła, jednocześnie oświetlając ich twarze. Czyli tą osobą okazał się być...
-Nezumi...-do oczu białowłosego automatycznie napłynęły łzy, które później spływały szybko, jedna po drugiej, po obu policzkach chłopaka
-Hej, nie płacz! Robisz z siebie ofiarę, bądź facetem...
-Nezumi!-powtórzył jakby nie dowierzając
-Wiem jak się nazywam, Shion-uśmiechnął się tylko- I pamiętaj-ja zawsze dotrzymuję obietnic.

                                                                           ***

                                                           A CO BYŁO W LIŚCIE...?

                                                   Niedługo się spotkamy, obiecuję.

                                                                         Nezumi


~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Nareszcie! Po tylu tygodniach skończyłam ten rozdział! :') Ach ten Shion z depresją XDD Powinno mu się poprawić xD No i się trochę rozpisałam...Ale to tylko dlatego, że postanowiłam dać Nezumiego w 3 rozdziale, innej opcji nie było .-. Jest tu dokładnie...1815 słów ^^ Czyli ok. 900 więcej niż w poprzednich rozdziałach xD Ale jestem zadowolona. Mam też nowe wątki do kolejnych rozdziałów ;) Mam nadzieję, że się podobało i, że nie będziecie musieli czekać tak długo na następny ;_; Nie zanudzam już... Zapraszam do komentowania ^^







niedziela, 8 marca 2015

INFORMACJE

               Etto...Długo mnie tu w sumie nie było...he..hehe..he~... Nie przeciągając:

BARDZO was przepraszam, za to, że nie ma kolejnego rozdziału, już od dokładnie *liczy na palcach* 21 dni ;____; Boże, aż sama się teraz przeraziłam D: Muszę się przyznać, 3 rozdział nadal nie napisany...Głupia weno, wracaj! *klepie się po  głowie* Muszę znaleźć sobie czas ;_;

Drugim tematem, jaki chcę poruszyć jest to, że...zaczynam pisać nowe opowiadanie. Oczywiście nie kończę z NezuShi, broń Boże D: Ale tata czyta mojego bloga i nie zbyt przypada mu do gustu gejoza, rozumiecie? xD Pozdrawiam serdecznie XD Dlatego specjalnie dla niego zacznę pisać opowiadanie z parą hetero...Może coś z tego wyjdzie, może nie...moją inspiracją mogą być mangi shojo, które kiedyś czytałam non stop ;-; I nie wiem czy pisać to na tym blogu, czy zrobić nowego...ale wolę raczej tą drugą opcję. W końcu, musiałabym trochę pozmieniać wygląd bloga i jego link, a taki mi odpowiada ;p

Co by tu jeszcze...aha, DZIĘKUJĘ ZA PONAD 200 WYŚWIETLEŃ! ^^ ♥ Dla mnie to naprawdę dużo...z początku myślałam, że bloga odwiedzą nie więcej niż dwie osoby ;-; Chciałabym napisać też jakiegoś one-shot'a...mam to w planach od kilku tygodni, heh ^^"

Się rozpisałam...dobra, koniec ogłoszeń parafialnych ;p Mam nadzieję, że mnie zrozumiecie, ale naprawdę, nie miałam kiedy usiąść do tego komputera i przynajmniej trochę coś dopisać ;-; Czas iść spać~! Oyasumi :)